(22-12-2011 21:42 )Gik Wrote:  Hm. Widocznie to przeoczyłem. W którym to było momencie?

Nie pamiętam dokładnie. Był taki moment, gdzie gość do niej podchodzi i zabiera ją by granaty pokazać. Zaraz potem wpada na nich inny typ (chyba w tym momencie podejrzewali tego drugiego o zarażenie).

(22-12-2011 21:42 )Gik Wrote:  Ok, możemy tak pisać o tym filmie w nieskończoność. Proponuję, aby na zakończenie każdy z nas wymienił to, co mu się podobało w prequelu "Czegoś" Carpentera, a co nie. Brak s

Zgadzam się z:

(22-12-2011 21:42 )Gik Wrote:  Minusy:
- Obcy w tej wersji zachowuje się kompletnie inaczej, jak w wersji Carpentera, a jego działania są nielogiczne. Jako imitacja pewnej osoby rzuca fałszywe oskarżenia, które sugerują, że "cosiem" jest zarażony ktoś inny, natomiast dosłownie minutę później się ujawnia, podczas gdy mógł on bez problemu ciągnąć swoją rozgrywkę dalej.
- W ogóle nie czułem, że akcja dzieje się w 1982 roku. Nic na to nie wskazywało, ani fryzury aktorów (jeden koleś nawet paraduje z bardzo modnym dzisiaj kilkudniowym zarostem), ani ubiór, ani sprzęt (w jednej scenie używają chyba płaskich monitorów LCD).
- Kompletny brak poczucia narastającej paranoi oraz strachu.
- Muzyka nie zapada w pamięć.

Muzyki nie pamiętam w ogóle.

(22-12-2011 21:42 )Gik Wrote:  - Kiedy facet ni stąd, ni zowąd wyskoczył z miotaczem ognia cała sala kinowa zaczęła rechotać

Mnie to nie rozśmieszyło. Raczej pomyślałem: "wtf? Skąd taka specyficzna broń na stacji badawczej? Tam powinni mieć wiertła, środki wybuchowe, race itp., ale miotacz ognia? 0.o Czy to było w oryginale?".

(22-12-2011 21:42 )Gik Wrote:  - Napisy końcowe (nawet operator projektora dał się nabrać).
- Rozbij helikopter, spędź cały dzień na mrozie i przeżyj.

Co więcej: [spoiler]nie zostań zarażony ;>[/spoiler]

(22-12-2011 21:42 )Gik Wrote:  Plusy:
+ Przynajmniej nie jest to kolejny remake, chociaż parę scen było wręcz identycznych jak w wersji Carpentera. No, tyle, że były gorzej zrobione.
+ Patent z plombami. Naciągane, bo naciągane, ale przynajmniej nie zerżnęli sceny z badaniem krwi.

+ Klimat podbiegunowy - nie było go dużo, gdyż nie wykorzystali dobrze atmosfery odcięcia od świata, niemniej był.

Werdykt: 6/10 (niezły = off-topic, hehe)

BTW takie gadanie zachęciło mnie do ponownego seansu oryginalnej Rzeczy. Szkoda że nie grają tego nigdzie - dziwne, zazwyczaj jak wychodzi sequel/prequel/remake, to także ktoś gra i oryginał.

---

Ed:
Wypada dodać, że odniosłem wrażenie zajścia takiego rozumowania wśród scenarzystów: "Hm, można tu zrobić jakąś grę psychologiczną... Albo nie, walniemy efekt, trochę akcji i będzie git." - często wśród nowszych produkcji coś takiego odczuwam.