Na wstępie zaznaczam, że poniższy post przesiąka subiektywnymi opiniami i przypuszczeniami.
Ja osobiście kupuje tylko gry niezależne (no chyba, że w tych komercyjnych gniotach coś mnie przyciągnie, co zdarza się bardzo rzadko :(). Kupując bezpośrednio od producentów mam pewność, że każdy ciężko zdobyty grosz trafi na konto tych osób, które na to zasługują. Niestety nie zawsze jest taka możliwość. Istnieją przecież platformy dystrybucji cyfrowej, które pobierają ode mnie te kilka % wpłacanej sumy. Ale i tak już te kilka procent z 50zł jest lepsze niż połowa ze 150zł, pobierana przez komercyjnych gigantów (przypominam, że to są tylko przypuszczenia). A potem podczas wakacji na Hawajach płacz, że piraciki nie dają im pieniążków na kolejne luksusowe hotele.
Ale... przecież kiedyś też tak było, so what's the problem? Kiedyś wydawcy dodawali do swoich ,,perełek" tony contentu, można by to nazwać naszymi dzisiejszymi edycjami kolekcjonerskimi (chociaż wcale nie musiało tak być). W takim wypadku z czystym sumieniem mogłem dać wydawcy te kilka zł. A dzisiaj jedyna zawartość pudełka z grą to płyta i (już coraz rzadziej...) mini instrukcja, w której poza instrukcją instalacji, sterowaniem, ostrzeżeniem przed epilepsją i 10 stronami z nazwiskami twórców nic nie ma. Aż coś mnie ściska jak widzę hit pokroju Fallouta, który jest wydawany jako sama płyta. Tak się robiło kiedyś z niszowymi produkcjami, hit zasługiwał na bogate wydanie. Wiem, że to zabrzmi może nawet i zabawnie, ale to jest właśnie przyczyna, przez którą wstąpiłem na złą ściężkę, zgniję w piekle, zostanę rzucony 'psychologom internetu' na pożarcie itp.
Dobra, dziecko się już pożaliło, pora przejść do tematu.
Quote:[...]temat jest o grach, których kupna żałujecie oraz o tym, że gaming w dzisiejszych czasach ssie.[...]
Pod ręką mam tylko Portala 2 i Battlefielda 3 (o zgrozo...), więc na nich się skupie.
2 różne gry, 2 różnych wydawców, nawiązując do poprzedniej części postu, taka sama zawartość... W pudełkach nie ma niemalże nic: portal ma dwustronną karteczkę z kodem do 'jedynej słusznej platformy dystrybucji' i opisane jakże skomplikowane standardowe sterowanie; w przypadku Battlefielda nieco obszerniej, magiczna karteczka jak poprzednio i uwaga (!!!) 2 broszurki... Przejdę może do samych gier. Battlefield, pogromca CoD'a itp, itd... SzpiegującNo cóż, przynajmniej wiem, że pieniądze powędrowały do producenta, będącego równocześnie wydawcą. (no i oczywiście mały procent dla empiku i/lub polskiego wydawcy)y mnie origin, nudna kampania, multik zerżnięty z 'kultowego Modern Łerfer ŁAN' i coś co przybiło gwóźdź do trumny tej grze - DLC, które wykorzystują w pełni 'przełomowy' silnik graficzny, za które oczywiście trzeba nakarmić 'jedynego słusznego wydawcę'. 150zł w błoto... Portal, kontynuacja dobrej gry, dołączonej jako bonus do paczki, która miała wypromować Epizod 2 do pewnej gry. Fabularnie gra jest imo bardzo dobra, dwukrotnie do niej podchodziłem, co w przypadku ,,nowych" gier się zdarza mi się bardzo rzadko. W dodatku ostatnio Valve wydało edytor poziomów, nie miałem jeszcze okazji się bawić, ale przynajmniej wiem, że mogę w każdej chwili zainstalować grę i ponownie ruszyć głową z randomowym partnerem na poziomach, których nigdy w życiu nie widziałem. Ale mimo, że gra jest dobra, ciągle boli mnie zawartość pudełka.
Trochę się tu rozpisałem, chodziło mi o pokazanie, jak jedna rzecz może wpłynąć na całkowity odbiór. (w tym wypadku płatne dlc, którego powinno znajdować się w samej grze/darmowy edytor poziomów)
Quote:Najzabawniejsze jest, że (wedle statystyk) gracze w większości i tak nie kończą kupionych gier. Z jednej strony narzekanie na krótkość. Z drugiej - te 6-7 godzin to widać dla nich wciąż za dużo, bo nie mogą skończyć rozgrywki.
A może... Po prostu te gry są nudne. Jeśli mnie coś nie zaciekawiło - nie gram w to. Po to są dema (a raczej były...) Odpalasz, przechodzisz udostępniony fragment, stwierdzasz czy chcesz grać dalej, kupujesz/ściągasz i grasz. Ewentualnie tracisz czas (i pieniądze, kolejna przyczyna piracenia - brak zaufania do twórców), bo ci okrutni twórcy dali najlepszy fragment do dema, a reszta gry jest zwykłym gniotem.
*fragment wycięty z kontekstu
Wszystko teraz jest tworzone pod spasionych amerykanów. Wszystko musi być proste, nafaszerowane po brzegi efektami specjalnymi, po prostu hollywood na ekranie. Moim zdaniem cała nadzieja pozostała w twórcach niezależnych. That's sad. :(
Ps. 'Kiedyś' po prostu wychodziło więcej dobrych gier, stąd ten stereotyp, że kiedyś gry były lepsze, co nie do końca było przecież prawdą.
Kurde, jednak nigdy się nie nauczę składać sensownych postów...