Szczerze mówiąc nie mam pojęcia jak Hobbit powinien wyglądać, bo nie czytałem nic z Tolkiena.

Jeżeli chodzi o film, to początek był dla mnie nudnawy, później nagle łubudu dzieje się wszystko naraz. Powiedziałbym, że dosyć miły jeśli chodzi o przygodę, a o miano takiego chyba filmu Hobbit aspiruje(chyba). Są ładne widoczki, walki, zły smok i spektakularne ucieczki. Jednak czuję pewien niedosyt. Denerwujące było to, że, w każdym razie dla mnie, za mało było tytułowego bohatera. Rozumiem, że Jackson chciał rozciągnąć to na kilka części, ale Bilbo nie pokazał w filmie szczególnej głębi jeśli chodzi o psychikę. Jest sobie ot tak i idzie na wyprawę, bo przyszła banda krasnoludów. "Super przygoda! O nie jak strasznie! Nie podoba mi się. Idę do domu. Jednak nie idę. Brakuje mi Shire. ;cccccccccccc". Gdzieś tam w serduszku jest mi żal, że tyle wątków zostało rozpoczętych, a tak mało zostało chociażby rozwiniętych (na zakończenie niektórych nawet nie liczę).
Z tego co usłyszałem od kumpli, którzy Hobbita czytali, Jackson dosyć tam namieszał i pokręcił, ale to również tłumaczę chęcią rozciągnięcia filmu.
I strasznie słabe reklamy pokazywali przed seansem. Za to spodobał mi się krzyk wilhelma.

Jeżeli miałbym to oceniać jako zwykły film przygodowy dałbym ocenę w stylu 7. Ale spodziewałem się czegoś więcej. Z perspektywy czasu uznaję, że Hobbit nie wbił mi się w pamięć mocno.

No i Golum, który według wersji z napisami mówi "Glum, glum". Ja się pytam co to ma niby być za glumganie?