*rzuca jakimś oklepanym tekstem, że Final skończył się na części I i w ogóle Nomurze śmierdzą stopy*

Seria wielka, nie tylko ze względu na liczbę odsłon i remake'ów. Czy jest wiele serii, którym udało się zdobyć tak wielu zatwardziałych fanów? (Aeeeeriiithhh! NOOOO!!) Nie wspominając już, że to właśnie Final zapoczątkował boom na gry jRPG, ratując tym samym Square od upadku.

Niestety, obecnie jest to już wyłącznie marka. Odsłona XIII zawodzi w dwóch, od zawsze dla serii najważniejszych aspektach - mechanice i storytellingu, co jest niestety następstwem powszechnie narastającej casualizacji i komercjalizacji... (zabawnie prezentuje się system rozwoju postaci, który od standardowego "plusowania" różni się tym, że ładnie wygląda). Wśród postaci na plus wybija się chyba tylko Fang - reszta jest albo wnerwiająca (Chłopak o imieniu Hope? Really?), albo szablonowo sztampowa i po prostu antypatyczna (Lightning). I czy w Japonii naprawdę wszyscy czarnoskórzy noszą afro?

Niestety 2x - zapowiadane Final Fantasy XIII-2 prezentuje się tylko gorzej. Dalej pozostaje jakaś nadzieja, że twórcy pukną się w głowę i kiedyś jeszcze wydadzą na świat dobrą odsłonę - póki co jednak, szanse na to są bardzo marne. Seria FF umiera. I nie powróci niczym Tidus w X-2.