Wytłumaczcie mi ten fenomen. Jest sobie jakiś youtuber, który po jakimś czasie staje się popularny i związku z tym zaczyna pojawiać się większy hajs. Oczywistym, dla mnie przynajmniej, jest inwestowanie w swój biznes, stopniowa poprawa jakości merytorycznej oraz technicznej i próba rozwoju nowych projektów.

Moje teoretyczne rozważania mają się jednak nijak do rzeczywistości. Taki Rojo cały czas drze mordę i rzuca wyświechtanymi tekstami. Robi tak już chyba ze dwa lata. Związku z tym oglądalność mu spadła, ludzie się nim naturalnie nudzą. Podobnie jest z rockiem, chociaż nie widać tego aż tak bardzo. Powiedziałbym nawet, że jego oglądalność jest bardzo wysoka biorąc pod uwagę, że mówi w piękny sposób o niczym, a jego komentarze sprowadzają się do "o strzelają do mnie". To samo tyczy się gimperra, wszystkich minecrafterów i tak dalej.

Od razu przychodzi mi na myśl cieniutka książeczka "kto zabrał mój ser". Kilku ludzi dobrało się do źródełka i ciągną z niego dopóki nie wyschnie.

Jeszcze inną kwestią jest to, że Youtubrzy mogą nie dać sobie rady gdzie indziej. Mamy przecież nieudany romans rocka z tvn turbo oraz niekrytego krytyka który wyleciał z radia zet.