Piracenie samo w sobie toleruję, ba, zdarza mi się czasem coś pobierać. Nie cierpię za to próby usprawiedliwiania go - X ludzi siedziało przez X godzin żeby daną grę/program stworzyć więc jeżeli uważasz że zrobili dobrą robotę - kup produkt by im to wynagrodzić.
By sprawdzić czy gra jest dobra warto pobrać demo, poczytać recenzje i co chyba jest oczywiste na tym forum - obejrzeć część let's playa. Zdarza mi się przeczytać w komentarzach że zachęciłem kogoś do kupna gry swoim let's playem.
Pobieranie piratów by "sprawdzić grę przed kupnem" to tylko głupie usprawiedliwienie, chyba że faktycznie ktoś pogra 2-3 godzinki na piracie i zdecyduje się się na zakup - sam tak robię jeżeli jakaś gra nie ma dema. (Osobiście wolę pograć niż sugerować się recenzjami), choć na ogół do zakupu danego tytułu zachęcają mnie materiały video.

A jak odsłuchasz całą płytę jakiegoś zespołu/wykonawcy i zdecydujesz się kupić? To trochę jak zagrać w grę, albo obejrzeć film, i potem to kupić.
Autor filmiku podanego przeze mnie na poprzedniej stronie jest muzykiem (porąbanym, jeśli chodzi o to, co gra), który stosuje tę zasadę. I wiecie, nie narzeka jakoś, że ludzie nie kupują jego płytek z muzyką.

Może dlatego, że stosunek ilości plyt jakie sprzedał a kto zassał z czeluści internetu wynosi 0.2:2? Poza tym, skąd wiesz że nie narzeka, może po prostu o tym nie mówi? Tak jak niektórzy nie mówią, że nie boli ich to, że ktoś ściąga ich soft, bez ich zgody, bądź sypnięcia hajsem (aka Mojang i jego podzespoły), wiesz, w SS3 BFE spiracone wersje miały przez pierwsze 2 tygodnie Cracka ze skorpionem, który był nieśmiertelny, przez co gra była niemożliwa do przejścia.

Czy jest na sali czytanie ze zrozumieniem?
Nadal większość nie łapie prostej rzeczy - ja się tutaj nie tłumaczę. Nie usprawiedliwiam. Ja po prostu tak działam. Dlatego z niejakim zdziwieniem widzę takie perełki jak 'śmieszy mnie twoje tłumaczenie' z równoczesnym 'a ja sam ściągam' (bo przecież napisanie ściągam nie jest niczym zabawnym)bądź 'ja ściągałem i nie kupowałem póki nie było w gazetach, zatem ten koleś też tak robi'. Skończcie łaskawie zabawy we wciskanie mi na usta słów, których nie mówiłem. Łapiecie? Mój sposób/podejście do gier to żadna próba wytłumaczenia przed nikim, dlaczego tak robię. Gdyby wychodziły cały czas Planescape'y, to może bym jeszcze czuł się niemrawo z piraceniem. W dobie gdzie zmuszają mnie do ograniczonej instalacji, czy producenci żalą się, że sprzedaż używanych gier im szkodzi i trzeba ją zlikwidować, jakoś nie bardzo mi się chce wierzyć w bzdury typu 'wynagradzam im pracę'. Pracę wynagradza im kto inny, to nie średniowieczny system rzemieślnik-nabywca.
No, chyba dość się naprodukowałem z łopatologią.

@LavosCore - nie pisałem konkretnie do Ciebie a ogólnie na temat - znam wiele osób które usprawiedliwiają się w ten sposób.

Co do wynagradzania za pracę - fakt, faktem - programiści, graficy etc. dostali już swoje pensje. Ale jak gra się nie sprzeda to zwyczajnie tracą pracę - jak się sprzeda to pracują nad kolejnym projektem bo są na niego pieniądze.
Gry takie jak Bulletstorm czy Serious Sam 3 kupowałem z przeświadczeniem że zwiększa to szansę na powstanie kolejnych części - bo ekipy odpowiedzialne za te gry odwaliły IMO kawał dobrej roboty i chciałbym by dalej robili to co świetnie im wychodzi.

Rozchodzi się tylko o kasę - a producenci chcą mieć jej jeszcze więcej, na dobrą sprawę strzelając sobie w stopę, gdyż ich działania raczej sprzyjają piractwu.
@IConquer Ilość sprzedaży nie ma to do rzeczy, gdyż rynek muzyczny i gier różni się tylko ilością odbiorców.
Wielu muzyków teraz za darmo udostępnia utwory w sieci, czasem całe płyty, pozwalając na legalne ściąganie. A płyty dalej sprzedają, również nie narzekają na frekwencję na występach (jeśli muzyką trafiają do słuchaczy).
Gościa poznałem na tyle, by wiedzieć, że raczej by nie kłamał w tej kwestii. A jak tak cię to ciśnie, to sam możesz się go spytać ;)

Po prostu nie wiedziałem na ile znasz daną persone, ponieważ "go to nie boli" jest argumentem który musiał byś używać znając daną persone, aczkolwiek jeżeli mówisz, że go znasz, muszę uwierzyć Ci na słowo. Fakt, udostępniają swoją muzyka, aczkolwiek i tak nakłaniają do kupowania, bo plyty i koszulki podpiszą, a notesy/cycki etc na koncertach już nie? :3

Jak woli. Problem?

"Nie dam podpisu, bo to nie pochodzi ode mnie" "nie dałeś hajsu więc sprd", to brzmi tak... górnolotnie.
Problem? Nope, im just sayin!

Jak tak się zachowuje, to słuchacze raczej nie będą mieli o nim dobrej opinii, nie sądzisz? Inaczej mówi się o występie Zebrahead na Woodstocku, inaczej o występie Prodigy. Z powodu postawy członków tych zespołów w stosunku do festiwalu, oraz słuchaczy.