Zagrajmy w...
Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Printable Version

+- Zagrajmy w... (http://zagrajmyw.keep.pl)
+-- Forum: Zagrajmy W... (/forumdisplay.php?fid=3)
+--- Forum: Aktualności (/forumdisplay.php?fid=4)
+--- Thread: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. (/showthread.php?tid=329)

Pages: 1 2 3 4 5 6


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Gik - 20-06-2011 20:06

Quote:Tak samo można się zapytać - Gik, po co wrzucałeś swoje LP i czym się przy tym kierowałeś?

Lubię gadać o grach. Uznałem, że byłbym w tym dobry. Starałem się wybierać gry, których nikt jeszcze wtedy nie robił - najpierw zacząłem wysyłać Just Cause (tak, z CD-Action). Po paru misjach doszedłem do wniosku, że twórcy gry chyba postawili sobie za punkt honoru, aby gracz znienawidził ich produkt i dałem sobie spokój z tą grą. Nie ukończyłem serii i ją usunąłem. Potem zrobiłem beznadziejne zagrajmy z Metal Slug 2, Violent Storm i Condemned. Tak, przedtem sprawdziłem, czy nikt już nie nagrywał komentarza do tych gier. Gadanie do mikrofonu sprawiało mi problemy - równie dobrze mógłbym rozmawiać ze ścianą. Kiedy rozmawia się z drugą osobą, to można cały czas odnosić się do jej argumentów - toczy się wtedy dyskusja, dużo łatwiej jest się wypowiedzieć. Poza tym, nagrywanie komentarza sprawiało, że kompletnie nie odczuwałem przyjemności z gry - Condemned był kompletnie pozbawiony klimatu. Doszło nawet do tego, że musiałem się zmuszać do zaczęcia nagrywania. Doskonale słychać to w moich zagrajmy. Gdy robiłem zagrajmy z God of War - jedną z moich ulubionych gier, powiedziałem: "dość". Z ok. 200 widzów oglądało mnie ok. 190 debili, dresiarzy, dzieci neo i JP.

Czym się kierowałem w robieniu LP? Pewnie w jakiejś części podświadomie pragnąłem popularności. Ale przede wszystkim chciałem przedstawiać ludziom gry, które bardzo lubię. Chciałem też walczyć z moją wadą wymowy. Po paru miesiącach doszedłem do wniosku, że jak gadać o grach, to tylko z kumplami w realu, leczyć wadę wymowy, to u logopedy, a jak chce się popularności, to powinno zrobić się coś bardziej pożytecznego, niż gadać o pierdołach podczas gry.

A propos popularności - Internet jej nie zapewnia. Serio, wyjdźcie na ulicę i zapytajcie się przypadkowych ludzi, czy wiedzą kim jest Niekryty Krytyk, albo Kamil Scheicht. Jeśli choć jedna osoba odpowie prawidło, to wtedy będzie sukces.


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Roofix - 20-06-2011 20:27

No już prędzej uwierzę, że kojarzą Niekrytego Krytyka, jeszcze prędzej MtB, ale Kamila Scheichta to ja nie wiem, tak znany to on nie jest. Jak już się wybić, to z pomysłem, który sprawia, że ludzie o tym dyskutują i z czym większość ma kontakt - stąd także w gronie nauczycielskim mojej szkoły rozmawiało się o MtB.
Coś w tym wszystkim jest - na palcach jednej ręki mogę policzyć znajomych z realu, którzy wiedzą, co to Let's Playe. W dodatku to ja im służę za skarbnicę wiedzy na ten temat.
Ps. Ile osób z waszego otoczenia ma rozeznanie w tych tematach? Bo u mnie wprost proporcjonalną do czasu, jaki ze mną spędzają.


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Gik - 20-06-2011 20:40

Matura to Bzdura niczym Niekryty Krytyk - zabawne za pierwszym razem, za piątym już nie.

O grach mogę pogadać może z trzema osobami w realu. Nigdy nie rozmawialiśmy o LP, nigdy im nawet nie mówiłem, że coś takiego tworzę ;]. Ale jeśli chodzi o gry, czy "gaming" jak to niektórzy w Internecie określają, to jestem zdecydowanie największym nerdem podczas dyskusji, dlatego aż tak często o tym nie rozmawiamy.

A z Niekrytym robiliśmy mały teścik - chodziliśmy z kamerą i pytaliśmy się ludzi na ulicy, czy znają jego twórczość. Nikt nie wiedział. Tak, pytaliśmy się przede wszystkim ludzi młodych.


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Roofix - 20-06-2011 21:15

O Nostalgia Critica więc tym bardziej nie musielibyście więc pytać?


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - CarlSheppards - 20-06-2011 22:04

Jest różnica między popularną rozrywką w Internecie a prawdziwą sławą.
W USA mamy np. zabawki Freda, ale mało kto w ogóle wie o co z tym chodzi.
Wbrew "popularności" takich ludzi, większość z losowych ludzi spotkanych na ulicach nie ma o nich pojęcia, albo słyszała o nich, ale poza tym (kojarzeniem nazwy/imienia) nic.
Ci ludzie nie przysługują się niczym, jak tanią rozrywką w Internecie.
Internetowo sławny to jest nawet i aż Chris-chan, i ta sława na dobre mu nie wyszła.
Mnie w ogóle dziwi, że taki Damianero (czy jak mu tam) nie dostał jeszcze w szczękę na ulicy, za głupoty jakie gada (o nim to można oddzielny temat stworzyć).
Jeśli Beo - bo o nim w końcu temat - chce osiągnąć w taki sposób jakiś stopień internetowej sławy, to proszę bardzo. Pożałuje, prędzej czy później.
I padnie, a ja spojrzę w dół i będę się śmiał.


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Roofix - 20-06-2011 22:19

Czasami lepiej, by sławy były znane przede wszystkim w pewnych kręgach (zainteresowań). Próba rozszerzenia swojej popularności niekiedy kończy się utratą tych pierwszych.
Co do Damianera - ja się w ogóle zastanawiam, czy on w ogóle wychodzi na ulicę.
@Carl Czy ty nie jesteś może dla niego trochę za ostry? Chociaż fakt, faktem, prawda to brutalna.


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - TheMikoz - 22-06-2011 18:26

Tzn. Że ja np. nakręciłem Portal 2 i co mam wpisywać nicki tych którzy tą grę nakręcili ???
Za dużo by tego było moim skromnym zdaniem baaaaaedzo zły pomysł z tym.


RE: Saga o Beowulfie, ciąg dalszy. - Hobbit2 - 29-07-2011 13:59

Pan Beuwulf to typowy okaz sraczki, wychodzi szybko i szybko tonie.