Wątek jest o grach, które w prasie zostały zjechane przez recenzentów, a mimo to przypadły Wam do gustu i vice versa - wszyscy wokoło się nad nimi spuszczają, a Wy wręcz przeciwnie. Czyli ogólnie nic nowego.
- Mercenaries 2: World in Flames
Sequel gry Mercenaries: Playground of Destruction, w którą to grałem i bardzo miło ją wspominam, aczkolwiek nigdy jej nie przeszedłem - po prostu z czasem zrobiła się dla mnie za trudna. O ile poprzedniczka okazała się ukrytą perłą, ciepło przyjętą zarówno przez recenzentów jak i przez graczy, tak kontynuacja okazała się być... kontrowersyjną. Pewnie, miała swoją ilość bugów (ba, po zakończeniu prologu odblokowała mi się połowa osiągnięć, a obok mnie przejechał samochód-widmo: za kierownicą nikt nie siedział), humor był nieśmieszny, była żenująco prosta, postacie zostały spłycone (w szczególności ten generał od Chinczyków, który z opanowanego, odpowiedzialnego dowódcy, zamienił się w przywołującego na każdym kroku swoich przodków, skośnookiego stereotypa), a pamiętny soundtrack z części pierwszej zastąpiło jakieś ledwo słyszalne, latynoskie plumkanie. Ale sianie szeroko pojętego rozpierdzielu sprawiało frajdę. W dwójeczce o wiele łatwiej jest ukraść np. taki czołg, czy inny helikopter i siać za ich pomocą zniszczenie, niż w części pierwszej. Wiele rzeczy w tej produkcji nie wyszło, ale jeśli chodzi o to, co jest według mnie jest w grach najważniejsze - rozrywkę, to ta produkcja dostarcza jej w ogromnych ilościach. Tak więc, jeżeli chcesz sobie, drogi czytelniku tego nudnego posta, postrzelać, pomordować oraz ogólnie siać pożogę, cóż... lepiej włącz Just Cause 2. Ale jak na tamte czasy, kiedy z sandboxów dostępne były tylko jeszcze tylko nudnawy Crackdown oraz słaby Saint's Row, a i jeszcze czekało się z niecierpliwością na GTA IV, gierka w mojej ocenie wybijała się zdecydowanie na plus. Dziś już zapewne nie miałaby takiej siły przebicia, co wtedy.
- Gears of War
Moja pierwsza gra na X360. Zapłaciłem za nią 279 zł. 9+/10 we wszystkich magazynach o grach. Miliony sprzedanych kopii. Czemu? Nie wiem. Ponoć shooter taktyczny. Cała ta taktyka sprowadza się do tego, że człowiek chowa się za jakimś murkiem i ostrzeliwuje stamtąd wychodzące z ziemi potworki. Nic więcej. Na najwyższym poziomie trudności trzeba wpakować pół magazynka w łep kreatury, żeby ta się w końcu przekręciła. Jest jeszcze jakiś level z samochodem, ale krótki. Grafika też jakoś mnie nie zachwyciła, chociaż wtedy wszyscy się podniecali, jak to ta gra nie wygląda, fotorealizm i w ogóle och i ach. Ogólnie sama gra to nic nadzwyczajnego. Mechanika rozgrywki kompletnie mi nie podeszła, a co gorsza dzisiejsze shootery dzielą się na 2 gatunki: klony Call of Duty oraz klony Gears of War. Pysznie.