Trolling to działanie zamierzone (aby wywołać negatywną reakcję u człowieka), zaś "hate", czy też "hejt" to jest "opinia" (abyście zaraz nie łapali po słówkach) która zawiera w sobie nutkę zazdrości, czy zawiści, nawet są bluzgi i nie jest obiektywna. Klasyfikacja Patryka Rojewskiego zrobiła mi srakę z mózgu, lecz dotrwałem do końca i nie widziałem sensu w tym nazywaniu na siłę poszczególnych sytuacji. Ponownie tutaj mowa o "hejterzy nie istnieją" - wrzucacie po prostu do jednego worka który nazywa się "trolling/troll" sytuacje, czy też zachowania występujące na YouTube, nawet na forum.

Znaczna część polskich 'letsplejerów' ma to w sobie, że dla nich "hate" to jest minusowanie, niekiedy jakaś mocna i konstruktywna krytyka wysłana w stronę autora. No cóż, to zależy kto i przez jaki pryzmat spogląda. Rozumiem, że Wasza opinia to Wasza opinia, lecz wpychanie w każde zdanie, że "hejterzy nie istnieją", jest dosyć śmieszne i widać przejaw bronienia swojej racji, bo to już nie jest zwykła postawiona opinia w temacie. :)